Jestem stąd, z czego bardzo się cieszę
Przebojem wszedł do świata filmu, otrzymując rolę u Quentina Tarantino w filmie „Pewnego razu w Hollywood”. Jego dobra aktorska passa trwa nieprzerwanie od lat. Kielczanin – Rafał Zawierucha jest ambasadorem tegorocznej kampanii programu regionalnego, przebiegajacej pod hasłem Fundusze Europejskie to nowe możliwości. Także dla Ciebie!, która rusza już w poniedziałek, 13 listopada.
- Rozmawiamy tuż po zdjęciach z Pana udziałem kręconych z balkonu modernizowanego Teatru im. S. Żeromskiego. Czy zobaczymy pana kiedyś na deskach kieleckiej sceny?
- Teatr im. Żeromskiego to ważne miejsce związane z moją młodością, bowiem to właśnie tu oglądałem pierwsze sztuki teatralne. W III LO im. C. K. Norwida trafiłem do kółka teatralnego prowadzonego przez Lecha Sulimierskiego, gdzie uczyłem się warsztatu aktorskiego, jeździłem na konkursy recytatorskie i chodziłem na spektakle do „Żeromskiego”. Co ciekawe, kółko działało w Wojewódzkim Domu Kultury, gdzie obecnie mieści się tymczasowa siedziba kieleckiego teatru.
- A więc gdzieś te drogi się splatają…
- Tak i myśl, by zagrać w Kielcach wciąż we mnie tkwi, nie uciekła ode mnie na zawsze. Obecnie mam dużo zawodowych zobowiązań w Warszawie, gdzie pracuję w teatrze i filmie, ale jeżeli przyjdzie jakaś propozycja z nowego „Żeromskiego”, który będzie tak okazałą i nowoczesna sceną, to z przyjemnością stanę na jego deskach.
- Mamy nadzieję, że tak się stanie i będziemy mogli Pana oklaskiwać w kieleckim teatrze. Tymczasem chyba niezbyt często bywa Pan w rodzinnym mieście?
- Niestety rzadko, ale bardzo lubię przyjeżdżać do Kielc, spotykać się z rodziną, zasiąść do wspólnego obiadu przygotowanego przez mamę. Wychodzę z takiego życiowego założenia, że jak nie mamy na nic czasu, to znaczy, że mamy go za dużo. Dlatego też u mnie ten czas na spotkanie z rodziną zawsze się znajdzie. Lubię pielęgnować tradycje i dbać o korzenie, które nas kształtują. A Kielce ukształtowały mnie w bardzo dużej mierze, wciąż są tu ważne dla mnie zakamarki, ulice, budynki. Takim mocnym punktem jest Wojewódzki Dom Kultury, podobnie zresztą jak „Norwid”, ulica Żytnia, park im. Staszica, Krakowska Rogatka, gdzie zawsze czekałem się na autobus. I kochany, piękny Białogon…
- … czyli dzielnica Kielc, w której Pan się wychował?
- Tak, z tymi wszystkimi miejscami związane są ważne wspomnienia i dużo emocji, które wykorzystuję w życiu. Wspaniale jest mówić przyjaciołom z zagranicy o Kielcach i o tym, że mamy tu najstarsze w Europie Góry Świętokrzyskie.
- Teraz przypadła Panu rola ambasadora naszego regionu, który pokaże jak zmienia się on dzięki Funduszom Europejskim?
- Ta propozycja była spełnieniem marzeń, bo uwielbiam być ambasadorem naszej małej ojczyzny. Mamy w głowie różne stereotypy dotyczące miejsc, z których się wywodzimy, ale zamiast je powtarzać, możemy ponieść w świat jakąś nową, aktualną wieść. Tak naprawdę każdy z nas jest reprezentantem swojej małej ojczyzny, bez względu na to, czy jest to niewielka wioska czy duże miasto. Myślę sobie, że naprawdę mamy prawo być szczęśliwi, że żyjemy w pięknych rejonach, wspaniałej i różnorodnej Polsce. Ja jestem stąd, z czego bardzo się cieszę.
- Dostrzega Pan zmiany zachodzące w regionie świętokrzyskim?
- Dużo jeżdżę po naszym kraju i uwielbiam obserwować, jak bardzo się zmienia. Pamiętam, jak jeździłem do Kielc cztery godziny, teraz docieram tu w ciągu godziny i dwudziestu minut. Co więcej – gdy jadę z Warszawy do domu rodzinnego, to nie muszę przebijać się przez centrum, tylko docieram na Białogon obwodnicą. Zmiany widać krok po kroku - nowe drogi, wyprowadzenie ruchu tranzytowego z centrum, nowoczesne dworce PKP i PKS. To tylko przykłady pozytywnych zmian, dlatego uważam, że ta kampania jest potrzebna nie tylko nam tu na miejscu, ale mam nadzieję, że wybrzmi szerzej i odważy nas do tego, abyśmy głośno mówili o naszych regionalnych perełkach. A w Świętokrzyskiem jest ich wiele – to nie tylko Święty Krzyż, góry, Wietrznia czy Karczówka, ale także zabytkowe kamienice, których przykładem jest siedziba Teatru im. Żeromskiego.
- Rzeczywiście, gmach przy kieleckiej „Sienkiewce” jest wyjątkowy i niezwykle klimatyczny.
- Bardzo lubię, kiedy miasta zachowują swój dawny, historyczny pejzaż, świadomość odległych historycznych korzeni. Uważam, że właśnie tym można przyciągnąć turystów do takich miejsc jak Kielce. Mam poczucie, że ci którzy stąd wyjechali, wracają z sentymentem. Nade wszystko lubię też, gdy miasto jest pełne zieleni, a Kielce takie są i to mocno przyciąga.
- Ma Pan teraz znakomity zawodowy okres, dużo Pan gra, kolejne filmy i seriale z Pana udziałem wchodzą na ekrany. Czuje się Pan niekiedy zmęczony?
- Wręcz przeciwnie, praca zwiększa apetyt. Każda przygoda filmowa, teatralna lub inna aktywność zawodowa, daje mi, jako aktorowi i człowiekowi, paliwo zwrotne, budzi nowe pomysły i marzenia. Zmęczenie, jeśli przychodzi, to dopiero po pracy, jak już zgasną wszystkie światła. W trakcie pracy o nim się zupełnie zapomina. Gdy wchodzisz na scenę nie pamiętasz o tym, że jesteś głody.
- Nieprzerwanie jest Pan człowiekiem pełnym entuzjazmu i radości?
- Nieustająco towarzyszy mi wewnętrzna radość z wykonywania zawodu, a tak naprawdę – z życia z ludźmi. To jest bagaż, który wyniosłem z rodzinnego domu. Mnie zawsze niezmiernie ciekawiło życie, więc nie było nigdy mowy o tym, abym poszedł wcześniej spać. Trzeba było mi wyłączyć wtyczkę z gniazdka, odciąć od prądu, ale i tak włączałem zapasowy generator.
- Zdradzi nam Pan jakie Rafał Zawierucha ma plany na najbliższą przyszłość?
- Wiosną będzie można mnie zobaczyć w serialu na jednej z platform streamingowych, sporo przede mną również pracy w teatrze. Oprócz rzeczy zawodowych muszę się pochwalić przyszłorocznym wydarzeniem, które odbędzie się w Kielcach, a którego jestem ambasadorem - zlocie zabytkowych samochodów.
- Czyli nie rozstajemy się na długo i widzimy się w miejscach, które pięknieją dzięki Funduszom Europejskim.
Rozmawiała Agata Niebudek-Śmiech
Rafał Zawierucha – rocznik 1986. Urodził się w Krakowie, wychował w Kielcach, gdzie uczył się w III LO im. C. K. Norwida. W 2012 r. ukończył Akademię Teatralną w Warszawie. Wystąpił m.in. w filmach „Pewnego razu w Hollywood” Quentina Tarantino, w którym wcielił się w postać Romana Polańskiego, „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego, „Bogowie” Łukasza Palkowskiego, „Księstwo” Andrzeja Barańskiego, „Listy do M.4”, „Banksterzy”.
fot. Tomek Kowalski @dobrezdjecia.pl